30 mar 2014

Jura - Jaroszowiec - Rabsztyn

29.03.2014 - w końcu wolny dzień + z dobra pogoda. Nie ma co siedzieć w domu czas na rower.
Naszym celem padła Jura krakowsko-częstochowska. W planach była trasa z Jaroszowca do Rabsztyna, następnie powrót tą samą trasą, potem Czubatka. Niestety plany się pokrzyżowały. Maciek wylądował krzywo w piasku i.. wykrzywił koło. Dla niego jazda się skończyła.. tymczasowo ;) Ja z Płomieniem pojechaliśmy dalej. Nie zdążyliśmy objechać wszystkiego czego chcieliśmy  ponieważ pociąg którym wracaliśmy jechał już o 13.40. Wróciliśmy, żeby podsumować dzień przy piwku ;) dojechał do nas Maciek.. z nowym kołem. 


1. Rano musiałem przygotować rower, w poprzedni wieczór, sen mnie pokonał. 

2. Przede wszystkim musiałem odtłuścić hamulce.. najszybszą metodą, za pomocą palnika turystycznego ;D

3. Po wymienia napedu, nowy łańcuch nie chciał dogadać się z zębatką, która już miała swoje lata.. czas w końcu założyć bling bling zębatkę od weeze.

4. Rower gotowy, czas ruszać ;)

5. Dojazd na dworzec w Jaroszowcu, szybki check bike i w trasę! 

6.

7.

8.

9. No i tak.. słynna ósemka Maćka ;) 

10. "Andrzjeju.. tego się NIE wyklepie... " koniec jazdy Maćka


11.

12. Czas jechać dalej.. długo oczekiwany zjazd.. który nas zaskoczył swoją stromizną i skałami.. część sprowadziliśmy.. zestarzeliśmy się.

13.

14. Żelik energetyczny w pociągu.. który wlekł się 2 godziny do Sosnowca.

15.

16. Koniec, kolejny trip niedługo ;)